Procesy nieodwracalne

Gdy zaczynamy zabawę z nagrywaniem, rejestrujemy wszystko jak leci — możliwie najczyściej, bez zbędnych ingerencji. Jeśli nagrywamy gitarę, to robimy to zarówno mikrofonem ze wzmacniacza, jak i bezpośrednio z deski. W tle jest zawsze ta sama obawa: że przester, który ukręciliśmy na wzmacniaczu, okaże się w miksie nieodpowiedni, a wtedy będziemy mogli czystą ścieżkę zreampować.

Podobnie w samym procesie nagrywania unikamy zapinania efektów po drodze — kompresora, equalizera, czegokolwiek, co mogłoby na stałe wpłynąć na sygnał. Boimy się, że decyzja podjęta w trakcie sesji zamknie nam później możliwość innego podejścia, że ograniczy przestrzeń do działania.

Gdybyśmy w podobny sposób budowali dom, musielibyśmy odłożyć użycie zaprawy na sam koniec. Zostawilibyśmy sobie możliwość przesuwania ścian aż do ostatniego dnia robót.

Takie podejście nie do końca znajduje zrozumienie u Chrisa Lord-Alge. On od początku ustawia brzmienie tak, jak ma być w finalnym miksie. Nie zostawia „zapasowych” ścieżek ani alternatywnych wersji. Dla niego decyzja to część procesu twórczego — włącza zmianę świadomie, akceptując, że sygnał zostanie odciśnięty na stałe. Nieodwracalnie.

Podejmując decyzje już na etapie nagrań — wybierając przestery, włączając kompresor na wokalu czy wycinając pewne częstotliwości — sprawiamy, że na dalszym etapie mamy mniejszy wachlarz możliwości. Ale to „mniej” staje się zaletą. Mniej opcji oznacza szybszą i bardziej zdecydowaną pracę nad konkretnym brzmieniem.

To brzmienie pojawia się już przy pierwszych akordach i prowadzi nas aż do masteru. Dzięki temu skupiamy się na jednym, spójnym kietrunku, zamiast błądzić po przypadkowych wersjach. Utwór zaczyna nabierać kształtu już w trakcie nagrań — tam właśnie rodzi się jego podstawa brzmienia.

To trochę jak z gotowaniem. Kiedy kucharz wcześniej ustali z gośćmi smak i sposób podania, to przygotuje jedno danie — ale dopracowane i z charakterem. Takie, które smakuje wszystkim członkom zespołu 😉

Docc