Dźwięk jest zmianą ciśnienia powietrza. Kiedy mówimy, wprawiamy w ruch cząsteczki — w jednym miejscu ciśnienie rośnie, w drugim maleje.
W mikrofonach dynamicznych i głośnikach membrany poruszają się jedynie do przodu i do tyłu, a my — w pierwszym przypadku — rejestrujemy dźwięk, a w drugim odbieramy ten ruch jako muzykę. Wciąż mnie to zdumiewa.
W latach trzydziestych, u początków prac nad rejestracją dźwięku, w firmie EMI pracował genialny Alan Dower Blumlein. W trakcie krótkiego życia zdołał opatentować ponad sto wynalazków i stworzył jedną z najpiękniejszych technik zapisu dźwięku przestrzennego.
To właśnie on dał nam stereo – zgrabną, elegancką koncepcję opartą na dwóch mikrofonach wstęgowych ustawionych pod kątem 90°.
Blumlein szukał sposobu, by dźwięk nie był tylko zapisem, ale obrazem przestrzeni.
Zrozumiał, że jeśli uchwycimy nie tylko to, co dzieje się na wprost (czyli Mid), ale i to, co rozgrywa się po bokach (Side), będziemy w stanie odtworzyć nie sam dźwięk, lecz jego przestrzenny kształt.
W tym prostym pomyśle — dwóch mikrofonów połączonych w matrycy sum i różnic — zawarł cały sens stereofonii.
Sposób ustawienia mikrofonów w tej technice, opis dekodowania kanałów, odwracania fazy i panoramowania – wszystko to można dziś łatwo znaleźć w sieci i odtworzyć w każdym studiu.
Ale mnie osobiście wciąż zdumiewa sama idea, która za tym stoi.
Jak to możliwe, że w świecie, który dopiero poznawał zjawisko nagrania dźwięku, ktoś potrafił pomyśleć o matematycznym zapisie przestrzeni – o tym, że można zsumować i odjąć dwa sygnały, by zbudować z nich pełen, stereofoniczny obraz? Legenda głosi, że Blumlein wpadł na ten pomysł po wizycie w kinie.
W praktyce studyjnej technika ta jest dziś znacznie łatwiejsza do uchwycenia — dzięki wtyczkom programowym lub takim urządzeniom jak ART Pro MPA II, lampowy, dwukanałowy preamp, który pozwala zbudować pełną matrycę Mid-Side jednym przełącznikiem. Bez dublowania śladów i odwracanie faz — po prostu nagrywamy ścieżkę stereofoniczną.
Warto jednak choć raz samodzielnie zarejestrować i odtworzyć technikę Blumleina – zadziwić się, a potem pójść do kina. 😉
Docc
